Sekrety ogrodu

  • Wydawnictwo: Literackie
  • Dostępność: Wysyłka w 24 godziny
  • Autor: Anne-France Dautheville
  • Wydawca, rok wydania: Literackie, 2020
  • Liczba stron : 144
  • Oprawa i wymiary: twarda, 130 x 205 mm
  • ISBN: 978-83-08-07009-3
  • egz.
  • 35,00 zł

Gdyby rośliny potrafiły mówić, opowiedziałyby niesłychane historie. Anne-France Dautheville robi to w ich imieniu.

KSIĄŻKA DLA WSZYSTKICH MIŁOŚNIKÓW OGRODÓW!

Gdyby rośliny potrafiły mówić, opowiedziałyby niesłychane historie. Anne-France Dautheville robi to w ich imieniu.

Pasjonatka ogrodnictwa dzieli się swoim wieloletnim doświadczeniem, zaznajamiając nas z bogatym życiem roślin i zwierząt. Niczym ogród komponuje książkę z setek ciekawostek i praktycznych porad, które regularnie podlewa ujmującym dowcipem.

Od biblijnego Edenu po nasiona umieszczone w pierwszym chińskim statku kosmicznym. Lekcje ogrodnictwa dostarczają wiedzy, a zarazem wielu zajmujących opowieści. Barwne historie o niechcianej emigracji wiesiołka, główkach cebuli w dłoniach egipskich mumii, a także o roślinach, którymi można odstraszyć jadowite żmije lub uwieść ukochaną.

 

Anne-France Dautheville trzy razy ob­jechała na motorze świat dookoła, zanim w końcu osiadła w swoim podparyskim ogrodzie. Z początku tylko mu się przypa­trywała, później zaś zaczęła go sama wedle swojej wiedzy urządzać.

Kiedy po raz pierwszy weszłam do jej ogrodu, było to dla mnie prawdziwym od­kryciem. Stara jabłoń otoczona była krę­giem szałwii, wszystkie inne drzewa tak­że miały wokół siebie swoich roślinnych kompanów, a ogród wyglądał jak starannie zakomponowany obraz. A przy tym, choć uważam, że znam naprawdę wiele cieka­wostek botanicznych, znalazłam w Anne-France wybornego partnera do ożywio­nych rozmów, przypominających chwilami mecze pingpongowe.

I chociaż książka, którą trzymają państwo w dłoni, robi wrażenie swobodnej gawę­dy, wcale nie jest przez to mniej naukowa. Anne-France Dautheville przyciąga naszą uwagę i kieruje ją na swoje ukochane rośliny, występując na przemian w roli podróż­niczki, dziennikarki i pisarki.

W jakże wspaniałą podróż zabiera nas tym razem Anne-France! Sama przemierzyła świat na motocyklu, teraz zaś zaprasza nas na wyprawę po swoim przebogatym ogro­dzie, ukazując nam rzeczy nieznane i nie­słychane, nie pomijając żadnego istotnego szczegółu. Historia, botanika, język, ento­mologia, kultura, tłumaczenia, zoologia, religie, ogrodnictwo - wszystko to służy opowieści o świecie roślin, od małego ziół­ka poprzez owoce aż po drzewa. Anne-France w zaskakujący sposób potrafi też posłużyć się literaturą, jak choćby tym cy­tatem z Juliena Greena: „W języku ogrod­ników rośliny więdną, ale róże umierają”. Odsłania żywiołowość tam, gdzie spodzie­walibyśmy się statecznego bezwładu, i pro­wadzi nas ścieżkami, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia, jak w przypadku grzybni, będącej zaskakującym natchnieniem dla pewnego artysty.

W Chinach w zamożnych ogrodach rośnie pierwotna grusza, matka wszystkich grusz, ale jej owoce nie mają smaku. To nasi ogrodnicy metodą prób i błędów z tych za­granicznych, pochodzących z daleka owo­ców stworzyli niezliczone odmiany, które od wieków są rozkoszą dla naszego podniebienia. O niektórych już zapomnieliśmy. A przecież owoce jabłoni kronselskiej czy

gruszy komisówki są prawdziwymi cudami gastronomicznymi. W tej książce znajdą państwo daty powstania i nazwiska twór­ców wielu znanych odmian.

Byłam przekonana, że syrop z kanadyj­skiego klonu nie ma już dla mnie żadnych tajemnic, odkąd w Quebecu wraz z grupą studentów i ich profesorem miałam możli­wość próbowania świeżo zebranego soku. Gotujący się skarmelizowany sok rozlany do schłodzenia na szerokich stołach nabie­raliśmy patykami, na których tworzyły się gigantyczne baśniowe lizaki. Tymczasem Anne-France z największą precyzją potra­fiła opisać proces pozyskiwania soku oraz etapy produkcji syropu według tradycyj­nych oraz nowoczesnych technologii.

Ta wielka podróżniczka i gawędziarka, wspaniała ogrodniczka o ogromnej wiedzy o przeszłości, swój czas dzieli między książ­ki - te, które czyta, i te, których sama jest autorką - ogród, swoje niezwykłe koty oraz przyjaciół, którzy ją uwielbiają.

Clotilde Boisvert

Botaniczka, etnobotaniczka, założycielka L’Ecole des plantes

 

Mój ogród powstał w głębi jednej z dolin regionu Brie. Najpierw przed domem roz­taczał się kawał dzikiej, zapuszczonej łąki. Posadziłam tam drzewa, czy raczej młode samosiejki wykopane w pobliskim lesie, które i tak nie przeżyłyby w cieniu swoich matek. Potrzeba im światła, by dążyć w stronę słoń­ca, ale rodzinne listowie by im na to nie po­zwoliło, a zatem uratowałam im życie. Przed domem rosły już jabłonie, ale rachityczne, zatopione w gąszczu jeżyn. Nie mogłam się z tym pogodzić. Odsłoniłam je i odtąd jabło­nie odwdzięczają się co roku obfitością czer­wonych lub zielonych owoców o delikatnym, kwaskowatym miąższu. Gdy byłam dziec­kiem, mówiło się na takie pogardliwie „kwa­śne jabłka”. Teraz nazywam je „wykwintny­mi cudami mojego ogrodu”.

Ogródek za domem przypominał wysy­pisko śmieci. Pośrodku rumowiska złomu, gruzu, drewna i kamieni rósł czarny bez. Wszędzie panoszyły się jeżyny, wprawdzie mniej rozrośnięte niż te przed domem, ale wiele bardziej uparte. Za starym kurnikiem rósł olbrzymi orzech i parę wiekowych śliw. Krajobraz przypominał pobojowisko, zielony ocean przygód w rodzaju łamania w krzyżu

odcisków na dłoniach. Krótko mówiąc – trzy tysiące metrów kwadratowych wapienno-gliniastego podłoża o bardzo średnim pH.

Mijały lata, drzewa rosły, kwiaty kwitły. Żonglowałam kolorami, zapachami, kształ­tami, rozmiarami. I czytałam. Zresztą każda roślina sama w sobie jest powieścią. Każda bowiem znalazła swój sposób życia, sobie właściwy, każda pełni swoją rolę wśród in­nych. Rośliny podróżowały, zmieniały się, zapisując się trwale w sercach i umysłach lu­dzi. Niosą w pamięci bliskie i dalekie krainy, z których pochodzą, rośliny i zwierzęta, któ­re im towarzyszyły w ich wędrówce. Każda z nich - czy to w miejskim ogródku, czy w dużym ogrodzie na wsi - jest ambasadorką swojej rodziny; a ponieważ w 80 procentach przypadków pochodzi z innego kontynen­tu, staje się pretekstem, by snuć opowieść o naszej planecie. Gdyby rośliny potrafiły mówić, opowiedziałyby nam niesłychane hi­storie. Spróbuję zrobić to w ich zastępstwie.

Anne-France Dautheyille

 

Anne-France Dautheville (ur. 1944) - francuska pisarka i dziennikar­ka. Jako pierwsza kobieta na świecie w latach siedemdziesiątych odbyła podróż dookoła świata na motocyklu. Swoje wędrówki opisała w wielu książkach reportażowych i wspomnieniowych. Jest ponadto autorką kilku powieści, a także praktycznego słownika terminów ogrodniczych. W 2016 roku francuski dom mody Chloe przygotował kolekcję inspi­rowaną motocyklowym stylem pisarki z czasów jej licznych podróży. W Wydawnictwie Literackim ukazała się jej książka Sekrety roślin.

 

Zielone opowieści autorki bestsellerowych Sekretów roślin. Historia, botanika, językoznawstwo, entomologia, kultura, zoologia i religie odsłaniają tajemnice naszych ogrodów. Jak powstały pierwsze ogrody? Czy Ewa naprawdę skosztowała jabłka? Komu starożytni Grecy zakładali wieńce z mięty? Który z owianych złą sławą władców był nazywany „zjadaczem porów”? Gdzie rośnie jedyna na świecie katedra z roślin? Dlaczego pod koniec lata liście jednych drzew czerwienieją, a innych żółkną? Które owoce można zbierać niedojrzałe? Ile lat może spoczywać w ziemi ziarenko maku, nim wykiełkuje? Czy warto zaprosić ropuchę pomiędzy grządki i rabaty? Anne-France Dautheville trzy razy objechała na motorze świat dookoła, zanim w końcu osiadła w swoim podparyskim ogrodzie. Z jej pracy, obserwacji i lektur wyrasta ta pasjonująca opowieść o świecie roślin, od małego ziółka poprzez owoce aż po drzewa, pełna anegdot, legend, zaskakujących faktów naukowych i praktycznych porad. Mój ogród powstał w głębi jednej z dolin regionu Brie. Z początku przed domem roztaczał się kawał dzikiej, zapuszczonej łąki. Posadziłam tam drzewa, czy raczej młode samosiejki wykopane w pobliskim lesie, które i tak nie przeżyłyby w cieniu swoich matek. Potrzeba im światła by dążyć w stronę słońca, ale rodzinne listowie by im na to nie pozwoliło, a zatem uratowałam im życie. Przed domem rosły już jabłonie, ale rachityczne, zatopione w gąszczu jeżyn. Nie mogłam się z tym pogodzić. Odsłoniłam je i odtąd jabłonie odwdzięczają się co roku obfitością czerwonych lub zielonych owoców o delikatnym, kwaskowatym miąższu. Gdy byłam dzieckiem, mówiło się na takie pogardliwie „kwaśne jabłka”. Teraz nazywam je „wykwintnymi cudami mojego ogrodu". Ogródek za domem przypominał wysypisko śmieci. Pośrodku rumowiska złomu, gruzu, drewna i kamieni rósł czarny bez. Wszędzie panoszyły się jeżyny, wprawdzie mniej rozrośnięte niż te przed domem, ale o wiele bardziej uparte. Za starym kurnikiem rósł olbrzymi orzech i parę wiekowych śliw. Krajobraz przypominał pobojowisko, zielony ocean przygód w rodzaju łamania w krzyżu i odcisków na dłoniach. Krótko mówiąc - trzy tysiące metrów kwadratowych wapienno-gliniastego podłoża o bardzo średnim Ph. Mijały lata, drzewa rosły, kwiaty kwitły. Żonglowałam kolorami, zapachami, kształtami, rozmiarami. I czytałam. Zresztą każda roślina sama w sobie jest powieścią. Każda bowiem znalazła swój sposób życia, sobie właściwy, każda pełni swoją rolę wśród innych. Rośliny podróżowały, zmieniały się, zapisując się trwale w sercach i umysłach ludzi. Niosą w pamięci bliskie i dalekie krainy, z których pochodzą, rośliny i zwierzęta, które im towarzyszyły w ich wędrówce. Każda z nich – czy to w miejskim ogródku, czy w dużym parku na wsi – jest ambasadorką swojej rodziny; a ponieważ w 80 procentach przypadków pochodzi z innego kontynentu, staje się pretekstem, by snuć opowieść o naszej planecie. Gdyby rośliny potrafiły mówić, opowiedziałyby nam niesłychane historie. Spróbuję zrobić to w ich zastępstwie. Anne-France Dautheville